sobota, 6 października 2012

7. Przestań myśleć o łatwej ucieczce


Nadeszła sobota. Upragniony weekend, na który zawsze czekali studenci. Alice wychodząc z uczelni spotkała Emi, która studiowała tu fotografię.

- Hej Alice. Ohhh w końcu wolne. Myślałam, że umrę na ostatnim wykładzie – pożaliła się koleżance? Hmm czy można było je nazwać przyjaciółkami? Często spotykały się, rozmawiały o wszystkim. Prawie, o fragmentach z jej przeszłości wiedział tylko Tom, gdy pewnego wieczora znalazł ją płaczącą za domem. Wtedy nie czuła niczego, nawet wstydu. Chciała to w końcu z siebie wyrzucić i zrobiła to, a Tom okazał się najodpowiedniejsza osoba do tego. Najpierw ją wysłuchał, przytulił, oznajmił swoje zdanie a na koniec pocieszył. Tom z całą pewnością był jej przyjacielem, a z Emily była na bardzo dobrej drodze do zawiązania tej więzi.

- Tak, no i w końcu wyszło słońce. A nie tylko śnieg i śnieg – delikatnie zaśmiała się Alice co ostatnio przychodziło jej coraz łatwiej.







Chłopak szedł ulicą. Raczej nie myślał racjonalnie. Wiadomo, że u facetów ego przewyższa mózg, i w tym wypadku męska duma by nie przegrać zakładu, który oczywiście był sprawą „życia i śmierci”.

Podszedł do dębowych drzwi i zapukał w nie. Po chwili ujrzał tą zielonooką dziewczynę, do której przyszedł.

- O Jack! Nie spodziewałam się ciebie tutaj.

- Byłem u Toma ale go nie ma – skłamał. – I pomyślałem, że szkoda by było nie wykorzystać jednego z nielicznych słonecznych dni w tym mieście o te porze roku. Wybrałabyś się ze mną na spacer? – uśmiechnął się tak słodko ukazując delikatne wgłębiania na policzkach, które przez mróz pokryły się purpurą.

- Oh, jasne. Tylko muszę się cieplej ubrać, zaczekasz? – spytała delikatnie się uśmiechając.

- Na ciebie zawsze, w końcu nie chcę żebyś się rozchorowała.

- Fajnie, zaczekaj dwie minutki – powiedziała i pobiegła na górę.

Taaak, ja już znam te „dwie minutki” w wykonaniu kobiet – pomyślał. Jednak jakże wielkie było jego zdziwienie gdy po niecałych dwóch minutach Alice stała już w progu gotowa do wyjścia. Ona musi być wyjątkowa – przemknęło mu przez myśl jednak zaraz myśli o celu w jakim tu przyszedł zagoniły poprzednie rozmyślania w najciemniejszy róg jego świadomości.




- Naprawdę? – po raz kolejny podczas tej przechadzki dziewczyna wybuchnęła śmiechem z kolejnej historii jej współtowarzysza. – A myślałam, że Polacy mają mocną głowę!

- To prawda, ale nikt nie ujdzie bez szwanku po imprezie u Arshavina, nawet Wojtek. Zimno ci? – spytał zauważając gdy po raz kolejny zatrzęsła się, tym razem na pewno nie ze śmiechu.

- Troszkę – powiedziała cicho.

- Chodź do wujka Jacka! – podszedł do niej i objął ją ramieniem. – Będzie nam cieplej – powiedział widząc jej minę.

Dalsza droga minęła im również na przyjemnych rozmowach. Nawet nie zauważyli gdy byli już pod domem Alice.

Gdy Alice odwróciła się by pożegnać z chłopakiem, przestrzeń między nimi była niebezpiecznie mała. Chłopak będący jak w amoku pod wpływem jej urody próbował pocałować jej zapewne już zmarznięte i spierzchnięte wargi, które nawet teraz miały kolor delikatnie wyblakłych malin. Alice jednak ku jego zaskoczeniu odsunęła się od niego szepcząc krótkie „do zobaczenia” i znikając za drzwiami.

Jednak nie będzie tak łatwo jak przypuszczał – ta myśl zaczęła się kłębić po jego głowie.




Siedziała w fotelu czytając jeden z magazynów o modzie. Właśnie w tej chwili żałowała, że nie została w tamtym miejscu... Być może wtedy spełniłaby jedno ze swoich dziecięcych marzeń. Jednak teraz jest tutaj, w Londynie, nie może myśleć o tym co by było gdyby. Nie może mieć do siebie pretensji o to tak jest. W tamtej chwili było to jedyne wyjście z sytuacji. Londyn... miasto, które tak wiele zmieni w jej życiu. W głowie nadal miała chłopaka o którym nie potrafi zapomnieć nawet na chwilę. To właśnie on jest jednym z powodów dla których nie chce tam wracać. Nie teraz. Nie w momencie kiedy wszystko może się ułożyć. Gdyby tylko wiedziała o tym co wydarzy się w ciągu najbliższych miesięcy...

Przeniosła się na parapet a po policzku spłynęła pojedyncza łza... - ''Alice, weź się w garść'' - powiedziała sama do siebie i wyrzuciła z głowy zbędne myśli.




-Cześć piękna, co dziś robisz? - w słuchawce usłyszała głos Robina

-W sumie jestem zajęta, coś się stało?

-Nie no... jak tak to nic...

-Jak już dzwonisz to powiedz, może będę mogła jakoś pomóc

-U mnie za 15 minut? - dziewczyna potwierdziła i rozłączyła się.




4 komentarze:

  1. Zapraszam na nowy rozdział http://tysiace-kilometrow-od-domu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że odpowiedziałam na kilka pytań :) Teraz ja mam jedno - Savona? Bo Twój komentarz do poprzedniego rozdziału wprawił mnie w niezłe zakłopotanie. Nie mogłam skojarzyć skąd Cię znam i czy znam...
    P.S. Przeczytałam Twoje siedem rozdziałów i teraz mogę być na bieżąco :) Przeniosłaś bloga, tak?

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam pojęcia, jak to się stało, że nie zauważyłam Twojego zaproszenia na bloga. Aż mi głupio, ale teraz jestem już na bieżąco, nadrobiłam wszystkie rozdziały i teraz mogę tylko czekać na dalsze losy Alice i Cesca.
    Ciekawy wybór, swoją drogą. Cesc Fabregas? Wiem, że wychowwanek Barcy, i że teraz gra w Barcelonie, ale nie sądziłam, że wybierzesz go na głównego bohatera. Tęskni mi się za Bartrą i Fontasem, naprawdę wielka szkoda, że skasowałyście tamtego bloga.
    A co do Alice, to pewnie próżno będzie pytać, co się stało w Barcelonie i kto ją tak skrzywdził, że teraz nie może pozwolić zbliżyć się do niej żadnemu chłopakowi, prawda? Wiedziałam hehe. To nie będę pytać, ale czekam na nowość. I bardzo proszę o info, kiedy dodasz nową notkę.
    Pisałaś, że polubiłaś Bilbao, więc zapraszam na nowość na athletic-corazon. Pozdrawiam cieplutko:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej Savona, już nadrabiam powoli zaległości u Ciebie, a widzę, że trochę ich mam;) wpisuję komentarz, żebyś wiedziała, że byłam tu i lecę nadrabiać pozostałe rozdziały:) Co do bloga o Bartrze i Fontasie już Ci napisałam w odpowiedzi na moim blogu :P Ale i tak muszę, przyznać, ze szkoda tamtej historii-miała wszelkie dane by się fajnie rozwinąć... Trzymaj się :) pozdrowionka z Krakowa;)

    OdpowiedzUsuń