sobota, 17 listopada 2012

9. Mogłem wszystko, lecz mogłem tylko chcieć...





 Minął miesiąc, pewnie ciekawi jesteście co działo się u naszych bohaterów w tym czasie? A no nic szczególnego. Może poza tym, że Robin i Jack nadal dążyli do wygrania zakładu. Oboje pewni swego zwycięstwa nie zamierzali odpuszczać. Choć zaczynali coraz bardziej mieszać Alice w głowie, nadal myślała ona o Fabregasie. Już wcześniej obiecała sobie, że pozna go. Chciała dowiedzieć się o nim jak najwięcej, ale nie od innych. Od niego samego.
Czując nagły przypływ śmiałości chciała z nim jak najszybciej porozmawiać. Pierwszym miejscem, które przyszło jej do głowy było Emirates. Wiedziała, że nawet jeśli go tam nie spotka, to miejsce to przyniesie jej ukojenie. Tak samo jak stadion w jej rodzinnej miejscowości.


Gdy dotarła tam zrozumiała, że los jej sprzyja. Choć deszcz zaczął lać jak z cebra, on tam siedział. Siedział na jednej z trybun z tym swoim nieodgadnionym wyrazem twarzy. W pewnej chwili chciała się wycofać, jednak przezwyciężyła strach i podeszła do niego.
Usiadła obok niego lecz on wydawał się taki jakby w ogóle jej nie zauważył. W rzeczywistości było zupełnie inaczej. Tak naprawdę, ten jeden organ w jego organizmie - ten który często ludzie posądzają o robienie głupstw dla miłości, ten który posądza się o sprawianie bólu, ten, na którym rany nie tak szybko się zabliźniają - nazywany sercem wyrywał się w kierunku dziewczyny siedzącej obok. Jednak w tym momencie Cesc starał się przezwyciężyć żądzę swojego serca a zacząć kierować się rozumem. Nie chciał jej ranić ani sprawiać bólu, choć wiedział, że tym sposobem zadaje sobie jakby pchnięcia mieczem w swą duszę.
Spojrzał na nią siląc się na obojętność. Ona nawet nie wiedziała ile kosztuje go przybranie tej maski.
- Chciałaś coś? – spytał, przez co Alice zadrżała. Nie wiedziała czy to pod wpływem jego głosu? A może dlatego, że był on tak chłodny i zmroził ją? Czy jednak był to tylko wpływ padającego deszczu, który tylko dodawał mroku tej sytuacji?
- Nie rozumiem! – wykrzyknęła. – Po prostu cię nie rozumiem. Dlaczego jesteś taki? Masz kochających przyjaciół, których ja również poznałam za co dziękuję Bogu. A ty ich odtrącasz! Jack i Robin mówili mi, że to przez twoje rozstanie z dziewczyną. Rozumiem, że pewnie to boli ale minął już rok! A ty nadal z dnia na dzień coraz bardziej zamykasz się w sobie! Nawet ja pomimo tego co spotkało mnie w życiu staram się sobie jakoś z tym poradzić – kontynuowała płacząc. – Zostałam skrzywdzona. Nawet nie wiesz jak to jest budzić się co noc płaczem i przypominać sobie jego parszywy dotyk na mojej skórze. Każdego wieczora nie potrafię zasnąć bojąc się, że znów go zobaczę we śnie. Ale staram się jakoś sobie z tym poradzić. Dlatego nie rozumiem ciebie!
- Nie potrafię zapomnieć z dnia na dzień. Nie jestem w stanie wymazać swoich wspomnień w jednej chwili ... – zaczął.
- ... Bo przecież nie można przestać kochać nieba tylko dla tego, że czasem jest burza – dokończyła Alice.
Nastała chwila ciszy, jednak jedna z tych, które nie są krępujące dla żadnej ze stron.
- Ale dlaczego odsuwasz się od przyjaciół... – wyszeptała.
- Czasem mogą się oni okazać fałszywi, choć w duszy cię kochają to wszelkie układy i układziki przyćmiewają to uczucie, którym cię darzą.





Jakim cudem miał się nie angażować skoro to ona nie odpuszczała? To ona dążyła do zbliżenia się do niego co wcale mu nie przeszkadzało a zarazem najbardziej martwiło. On wiedział, że sobie poradzi, pogodził się już z wieloma rzeczami ale tu nie chodziło tylko o niego. W tej sytuacji w grę wchodziła jeszcze ona. A świadomość, że ona cierpi a na dodatek przez niego nie dała by mu żyć. Po tych rozmyślaniach gorzko się tylko roześmiał. W końcu kogo on chce oszukać. Lada moment czeka go wyjazd. Za długi żeby to coś mogło przetrwać... a może i wieczny? Odpowiedzi na to pytanie nie pozna jeszcze dość długo. Ale kto wie, może czas by zaryzykować? W końcu żyje się raz a czas przecieka nam przez palce... Może czas żeby zaufać? Żeby znaleźć kogoś na dobre i złe? Głównie to złe... Tak bardzo chciał ją chronić i być dla niej bezpiecznym ramieniem. Gdy powiedziała co ją spotkało miał ochotę ruszyć pół Europy żeby znaleźć tego przez którego płakała..  A to co chciał mu zrobić nie nadaje się do czytania przed 22. Ale czy to był zwykły przyjacielski odruch opiekuńczy?  Wiedział, że ona jest wyjątkowa... wiedział to odkąd pierwszy raz ją zobaczył. Co do niej czuł? To nie był zwykły pociąg fizyczny, który czuje mężczyzna do pięknej kobiety jaką niezaprzeczalnie była Alice. To było coś więcej. Coś innego... I to wszystko go nurtowało...

Cesc nigdy nie był osobą, która podejmuje pochopne decyzje czy to na boisku czy w życiu. Choć nie w każdej sytuacji było to najlepszym rozwiązaniem, to wiedział że nie może postępować zbyt szybko. Nie teraz. Nie w jej sytuacji. Nie w jego sytuacji. Jednego był pewny... z tą sprawą musi się przespać.

Leżał w łóżku, w jego głowie kłębiło się tysiące myśli. ''mogłem wszystko, lecza mogłem tylko chcieć'' - powiedział na głos i zaśmiał się ironicznie... Uświadomił samemu sobie jak wielki błąd popełnił. Ostatnie 3 lata dla całego świata futbolu i nie tylko mogły wydawać się jego najlepszym czasem... Jednak jak było naprawdę wiedziała  tylko ona. Powiedziała mu, że nie wiem jak to jest budzić się w środku nocy ze strachem, który przenika każdą komórkę... Jednak czy miała racje? Czy ktokolwiek kto mówił że jest szczęściarzem, wiedział co tak naprawdę znaczą te słowa? Od tylu lat starał się być idealny. Chciał by w końcu go zauważył. Jednak wszystkie próby szły na marne. Nigdy nie był dla niego wystarczająco idealny, nigdy nie miał w nim oparcia. Doszedł na szczyt dzięki niemu, chciał mu pokazać że jest coś wart, jednak on tego nie zauważał. Nie chciał zauważyć. A on... On nadal się starał... Bardziej i bardziej. 






"Come look into my eyes Cause all I need is love Oh how many days"

Pierwsze dźwięki telefonu zaświdrowały Fabregasowi w rozespanej głowie.

- Hmmm? - przywitał rozmówcę

- Wstawaj szkoda dnia! - niczym niezrażony przyjaciel próbował wznowić te resztki entuzjazmu, którym kiedyś tryskał Cesc.

- Chłopie daj mi się nacieszyć tym, że póki co nie widuje cię codziennie ok?

- Eeej! Daj spokój! Wiem przecież, że za mną tęsknisz!

- Taaa...

- Oj tam oj tam... Zaraz ci powiem coś co cię na pewno rozweseli!

- Nie wątpię…

- A więc...

- Nie zaczyna się zdania od "a więc" - brutalnie przerwał mu Fabregas.

- Czy ty raz w życiu możesz wysłuchać mnie do końca?

- Dobra, przepraszam, mów o do chodzi.

- Będziesz wujkiem! Cieszysz się Cesc, cieszysz się?! No powiedz, że się cieszysz noooo!

- Cieszę się, że ty się cieszysz z bycia tatusiem - mimowolnie się uśmiechnął.

- Stary cieszę się ale jestem przerażony... no ale mam nadzieję, że wujaszek nam pomoże co nie? - zaśmiał się.

- Mamusia wam pomoże, a z takiego wujaszka to i tak nie będzie maluch miał pożytku.

- Znowu zaczynasz? Nawet podczas naszej rozmowy mógłbyś choć udawać, że cię to interesuje.

- Przecież interesuje się! Dobra, nie kłóćmy się powiedz lepiej jak tam się czuje przyszła mamusia?

- Najpierw objada się słodyczami a potem narzeka, że przez to co jej zrobiłem będzie gruba i że to moja wina.

- No to masz przerąbane.. ale jak by nie było dziewczyna trochę racji ma...  Trzeba było nie wkładać ekhę rąk gdzie popadnie - zaśmiał się pierwszy raz od dłuższego czasu szczerze.

- Ej, ej! Nie broń jej, sama chciała! - kolejna i nie ostatnia tego ranka salwa śmiechu zagościła w ich uszach.


Uświadomił sobie, że będzie wujkiem. Cieszyło go to ogromnie. Miał nadzieję, że będzie to chłopiec. Z talentem odziedziczonym po wujku i oczywiście o równie urzekającym spojrzeniu jakim operował Fabregas. Jednak najbardziej cieszyło go to, że maleństwo nie będzie musiało starać się o akceptację jednej z najważniejszych osób w życiu każdego człowieka. Wiedział, że jeżeli wybierze drogę podobną do wydeptanej przez niego to będzie szczęśliwy. Dlaczego? Właśnie... Akceptacja, zrozumienie, zaufanie... To wszystko czego potrzebował Fabregas od dzieciństwa, a czego nigdy nie otrzymał. 



~

I znów trochę pomieszania z poplątaniem (:  Wszędzie bobasy więc i u nas na troszkę muszą zagościć  a co! :D Długo trzeba było czekać ale Enka się nie może zebrać bo ma ważną misję do wykonania (: Postaramy się następny dodać wcześniej. Pozdrawiamy gorąco! (: